Powrót do przeszłości

 Zbliża się powolna i nieunikniona przerwa w mojej działalności twórczej, mianowicie ... STUDIA! Nie wiem czy dam radę jeszcze pisać w trakcie robienia mojej specjalizacji, ale cholera mnie tam wie, może wieczorami w ramach odpoczynku od wkuwania będę siadał i coś publikował, ale na wszelki wypadek zamieszczam takie małe


16 maja 2014. Texarkana, Teksas, USA.

-YIIIIIIIHAAAAAAAAAAAA! Żryj piach!
-Do jasnej cholery, zwolnij!!!
-Nie przesadzaj Corspa, podobno lubisz prędkość!
-ALE NIE Z TRZYDZIESTOMA RADIOWOZAMI NA TYŁKU!
Cóż, będąc skrytym zapaleńcem filmu "Mistrz kierownicy ucieka" lub jak kto woli "Smokey and The Bandit" i do tego posiadając niemalże identyczny samochód, postanowiłem się nieco zabawić, a glinom z Teksasu wiele nie potrzeba. Wystarczyło spalić trochę gumy przed posterunkiem i pokazać "międzynarodowy znak pokoju" żeby ruszyli w pościg, a by lekko nawiązać do fabuły filmu, ruszyłem z Texarkana. Cóż ... chyba trochę przegiąłem, bo liczyłem na co najmniej 10 radiowozów, a wiadomo ile już za nami jest ...
-Zabawimy się, trzymaj się mocno! - skręcam ostro w stronę jeziora.
-ODWALIŁO CI JUŻ ZUPEŁNIE?!
-Jeszcze nie na tyle! - kiedy już prawie mamy wjechać do środka wykonuję kolejny ostry zakręt, prawie wszyscy gliniarze pakują się prosto w wodę.
-HA! A nie mówiłem?!
-SPADAJ! Zaraz dostanę zawału przez ciebie.
-Eeee tam, dupa z ciebie a nie wyścigowiec.
-Daj mi poprowadzić a sam zobaczysz.
-Jak chcesz - hamuję i szybko zamieniamy się miejscami.

4 godziny później. Miami, Floryda, USA.
Corspa zatrzymuje się z piskiem opon przed moim domem, pierwsze co robię po otwarciu drzwi, to pozbywam się zawartości mojego żołądka.
-O ja pierdzielę ... nigdy więcej z tobą nie jadę.
-A nie mówiłam? - odpowiadam tylko uniesionym środkowym palcem. Otwieram kluczem drzwi do nasz ... MOJEGO U LICHA, domu. Jak tylko wchodzę uderza mnie to wspomnienie ....
-AŁĆ! Kurwa jego mać ... - ssę przyciętego palca.
-Co się stało? - słyszę Asię schodzącą po schodach.
-Nic! Psia krew ... ja się chyba kiedyś zabiję w tej kuchni.
-Co znowu palec?
-No a jak?
-Pokaż to, no, no, będziesz miał kolejną bliznę do kolekcji.
-Jak to, te co mam już ci nie wystarczą? - uśmiecham się.
-Nigdy za wiele.
Pfu! Wystarczy! Miałem z tym skończyć, a nie dalej tkwić i się zamartwiać ... łatwo kurna mówić. Swoje kroki kieruję prosto do nasze ... nie ma co zaprzeczać, naszego pokoju, zbieram parę osobistych rzeczy, swój stary pistolet, który zostawiłem tu Asi ...
-Po co mi to?
-Drugi raz nie dasz się tak łatwo porwać
-Do jasnej, co miałam zrobić jak ktoś zaszedł mnie od tyłu i pieprznął czymś mocnym w tył głowy?
-Boże ... nie o tym mówię, a co by było, gdyby ktoś włamał się do domu?
-No w sumie racja.
Zbieram resztę swoich ubrań, aż trafiam na to zdjęcie zrobione na tle Hawker Hurricane.
-Żyjesz?
-Sama nie wiem, nigdy więcej lotów z tobą.
-Heh, aż tak źle?
-Gdybyś tak ostro nie wykręcał tych wszystkich figur to może jeszcze było by znośnie ...
-Chciałem ci tylko zaimponować moimi zdolnościami.
-Przesadziłeś przynajmniej o jedną beczkę.
-Hej Krzychu! - wołam kolegę.
-Co?
-Zrobisz nam fotkę?
-Jasne.
Cholera, aż się uśmiecham do własnych myśli, niezły dałem jej wtedy wycisk, nie ma co, schodząc na dół do kuchni potykam się o pozostawioną zabawkę mojej córki
-SZZZZZZZZZZZZZZZZZZZZIIIIIIIIIIIITTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTTT! - krzyczę spadając prosto na twarz.
-ADAM! Nic ci nie jest?
-Kurwa mać, sufit mi na łeb spadł! - głośno wyrażam swoje niezadowolenie, czując jak płynie mi krew z rozciętej wargi. Corspa podnosi sprawcę całego zamieszania, małego resoraka.
-O coś takiego się wykopyrtnąć? Jaja sobie robisz?
-Nie, coś czuję że jutro będzie padać.
-A to czemu?
-Kolano napieprza mnie jak nigdy wcześniej - powoli zbieram się z podłogi.
-Wszystko już masz?
-Więcej mi nie potrzeba - z kieszonki koszuli wyciągam to zdjęcie. Oj Asia, Asia, żebyś ty wiedziała co ja teraz przeżywam ...
-Hurricane?
-Tia, przedwojenne jeszcze, z czasów kiedy to latałem w aeroklubie.
-To stąd potrafiłeś latać!
-No co ty nie powiesz.
-No, ładuj się do środka i jedziemy, bo pewnie prezydent Carter się już niepokoi.
-Bez przesady, jeszcze chwilę może poczekać. - nagle zauważam błysk z pobliskiego wzgórza - kurwa mać, PADNIJ! - w tej samej chwili rozlega się głośny strzał, a ja czuję jak coś uderza mnie w pobliżu kręgosłupa, więcej nie kojarzę ...
 

Komentarze

Popularne posty